poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 10

Zamknęłam drzwi, rzuciłam się na łóżko i płacząc mocno ściskałam poduszkę. "Co za idiota"- chodziło mi po głowie...Jak on mógł coś takiego mi powiedzieć...to nie tak miało być...Mam dość tego wszystkiego, chcę wrócić do Polski, do mojego domu, albo chociaż do Dinho...
W tym czasie mój telefon zaczął dzwonić- i to właśnie było Ronaldinho- ma wyczucie czasu


  • Hej mała, co tam ? Dlaczego nie dzwoniłaś ? 
  • Cześć..- powiedziałam smutno-Wybacz...tak jakoś wyszło...kiedy w końcu będziesz tu ze mną ?!...
  • Jutro mam samolot- oznajmił, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech- przyjedziesz po mnie na lotnisko no nie ?!
  • Nie, nie zasłużyłeś- zaczęłam się droczyć
  • No ej, ale jesteś wredna- odparł udając obrażonego- I tak cię kocham małpo ! 
  • Tak wiem...dziękuję...ja ciebie też...
  • To jak powiesz mi co się stało ?!
  • Nic się nie stało 
  • Ta powodzenia...mnie nie oszukasz...dobrze wiem, że stało się coś i to pewnie coś poważnego...wiesz...może nasza znajomość nie trwa długo, ale zdążyłem cię perfekcyjnie poznać...A więc kogo mam pobić ?- usłyszałam, że się śmieje
  • Nikogo, ale dziękuję. Muszę sobie sama poradzić. Za to poprawiłeś mi humor.
  • Mmm no skoro tak, to pogadamy jutro, ale tak szczerze...Rozumiemy się ?!
  • Tak jest...
  • To do zobaczenia. Trzymaj się.
  • Papa
Sama rozmowa z nim i wiadomość o tym, że już jutro będzie przy mnie poprawiła mi humor.
Odłożyłam telefon, przykryłam się kocem i wtuliłam w poduszkę.
***W SALONIE :
- No stary tym razem przesadziłeś ! - krzyknął Leo
- W ogóle to o co ci chodziło, bo nic z tego nie rozumiem ?! Czepiasz się o to, że spotkała się z kumplem ?!- powiedział Puyol
- To tylko spotkanie...nic złego nie zrobiła, nikogo tym nie zabiła, a ty za to po niej jedziesz...- dodał Alcantara
- Po prostu jetem zazdrosny...- powiedziałem
- No weź przestań- dołączyła Anto- idź ją przeproś...
- Nie będzie chciała z nim gadać...- odparł Xavi
- To nie ma sensu...
- Głupi jesteś ! Nie stój tak tylko idź- wydarł się Carles, po czym udałem się do jej pokoju
***
Już zasypiałam, gdy nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły.
- An...- zaczął
- Wyjdź stąd...nie chcę z tobą rozmawiać, ani na ciebie patrzeć...- powiedziałam oschle i skoncentrowałam się na widoku za oknem
- Ale An..- położył się obok mnie i oparł się na moim ramieniu
- Po prostu wyjdź...nie chcę cię widzieć...
- Rozumiem cię..wiem co teraz czujesz...
- Nie, nie wiesz idioto !! - odsunęłam się od niego
- Zrozum  mnie ...jestem o ciebie zazdrosny..
- To wcale cię nie usprawiedliwia...a ty mi coś obiecałeś...
- Wiem...przepraszam...Ale co ja mogę..czy to dziwne, że jestem zazdrosny o osobę, która jest dla mnie najważniejsza?!
- Nie ! Ale ty przesadziłeś...
- Boję się, że ktoś mi cię zabierze...
- Sam mnie tracisz takim zachowaniem...wychodzi na to, że nie mogę spotykać się z przyjaciółmi, bo taki Jordi wpada w furię...
- An przepraszam...
- Weź sobie te " przepraszam " i wyjdź...
- Dziewczyno ty nie rozumiesz ! JA CIĘ KOCHAM ! Czy ty tego nie widzisz ?! Myślałem, że ty też coś do mnie czujesz, ale chyba się myliłem..- spojrzał na mnie i czekał na odpowiedź..
Zupełnie nie wiedziałam co mu powiedzieć...odwróciłam się i wyszłam na balkon...on dalej tam siedział i czekał aż wrócę.
Po chwili wróciłam do pokoju, ale tylko przez niego przeszłam i udałam się na dół.
- Leo wychodzę..- powiedziałam zakładając kurtkę
- Gdzie ?! - zdziwił się- O tej porze ?!
- Chyba cię coś boli..- dodał Thiago
- Tak właśnie, boli i muszę się przejść...- szybko opuściłam dom i ruszyłam przed siebie
<<<
- No chyba ją pogięło, a jak coś jej się stanie...- zaczął panikować Leo
- Gdzie jest An ?!- z góry zszedł Alba
- Poszła gdzieś- odparł Xavi
- Jak to poszła ?!
- Normalnie...
- Normalnie ?! Xavi to nie jest normalne...- włączył się Puyol i lekko uderzył kolegę w głowę
- Co ty jej nagadałeś ?!
- Całą prawdę...sorry idę jej poszukać...
***
Nie zwracałam uwagi na to, gdzie idę. Po prostu powoli szłam przed siebie. W pewnym momencie się przestraszyłam, bo usłyszałam, że ktoś za mną biegnie
- Ana stój ! - z ciemności wyłonił się ten głupek , ale szłam dalej nie zwracając na niego uwagi, ale i tak mnie do gonił- Ana wracaj do domu! - krzyknął
- Nie mamo teraz nie mogę..- powiedziałam ironicznie
- Śmieszne...przestań już...proszę- złapał moją rękę
- Puść mnie ! Zostaw mnie samą...- jednak tak naprawdę nie chciałam, żeby odszedł
- Dobrze wiesz, że nie zostawię cię samej i to jeszcze, gdy jest ciemno...Nie wiadomo co tu się może stać...ktoś cie może skrzywdzić...
- Jak na razie to ty mnie krzywdzisz...- powiedziałam to złośliwie, wiedziałam, że te słowa go zabolą. Spuścił wzrok, a ja poszłam dalej
- Wiesz co ?! Tak na prawdę wcale tak nie myślisz...
- Myślę właśnie tak...
- Mam dość twojego wrednego zachowania...Przegięłaś ! Nie musisz być aż tak wredna !
- Nie moja wina, że mnie wkurzasz !
- Ty mnie bardziej ! - krzyknął, przyciągnął mnie do siebie i pocałował
***NASTĘPNEGO DNIA

Z Jordim wyjaśniliśmy sobie wszystko. Bardzo długo czekałam na chwile, które będziemy spędzać razem. Na razie nie będzie ich wiele, ale zamierzam to zmienić. Chcę grać w Fc Barcelonie dziewczyn, przez to więcej czasu będę spędzała tu.
Było około 9, gdy się obudziłam. Słońce cudownie rozświetlało mój pokój.
Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, przebrałam się, zrobiłam makijaż i zeszłam na dół.
W salonie siedzieli : Leo, Anto, Cesc i Dann
- Hej wam ! - powiedziałam radośnie
- Jak się spało ?- spytała Dann
- Booooosko !
- Hmm chyba po raz pierwszy widzę cię od rana w dobrym humorze- zauważył Fabs
- Być może - puściłam oczko - Dobra wy sobie gadajcie, ja idę zrobić kawę.
- Ok
- Aaaaa ! Bym zapomniała. Leoś pożyczysz mi dziś swój samochód?!- zrobiłam słodką minkę
- Mmm może
- No proszę - zamrugałam oczkami
- A po co i co będę z tego miał ?
- Bo mi bardzo potrzebny. Będziesz miał taką satysfakcję, że pomogłeś przyjaciółce w potrzebie- pokazałam mu język
- A tak na serio ?!- włączył się Cesc
- A tak na serio, to za jakąś godzinę muszę jechać po Dinho na lotnisko- odparłam
- Aaa! No tak mówił mi, że przyjedzie- Messi uderzył się w czoło- To było tak od razu- uśmiechnął się- Proszę ! - wyjął kluczyki
- Dziękuję ! - dałam mu buziaka
- Ej no ! Ja się nie zgadzam ! Dlaczego on ciągle dostaje buziaki, a ja nie ! To niesprawiedliwe ! Czuję się zraniony...- powiedział oburzony Cesc, a my zaczęliśmy się śmiać
- Dobra ostatni raz- dałam mu całusa i wyszłam do kuchni
***
Wypiłam kawę, poszłam po samochód i pojechałam na lotnisko. Pozostało mi już tylko czekać.

_________________________________________________________________________________
Jest 10 :D miałam napisać jeszcze dwa rozdziały, ale jakoś zmieniłam zdanie i napisałam jeden dłuższy.
Następny będzie już EPILOG :)
Życzę miłego czytania ! :*

6 komentarzy:

  1. ciesze się, że wszystko sobie wyjaśnili i mam nadzieje, że będzie już tylko lepiej :D
    zapraszam do siebie na nowe rozdziały :D
    http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/
    http://moje-zycie-w-barcelonie.blogspot.com/
    http://milosc-i-fcb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że się im ułożyło;) Szkoda, że chcesz zakończyć pisanie, bo bardzo fajnie piszesz. Mam nadzieję, że może kiedyś do tego wrócisz. Jeśli tak to napewno będę czytać;D

    OdpowiedzUsuń
  3. :D Boże jak ja się cieszę, że w końcu oni są ze sobą :D i że wszystko się dobrze układa :)
    Cesc oczywiście niedoceniony i mu buziaków mało :D
    W wolnej chwili zapraszam do siebie: http://es-todo-sobre-el-amor.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś już nie dam rady, ale wpadnę jutro i poczytam :*/ loveblaugrana

      Usuń
  4. Zapraszam na prolog opowiadania http://my-blood-is-blue.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny ;p
    http://barcaloveforever.blogspot.com/ Przedostatni u mnie.

    OdpowiedzUsuń