poniedziałek, 15 lipca 2013

Epilog

4 miesiące później....

Tak jak zamierzałam zostałam zawodniczką Barcy, jednak początki nie były łatwe.
Coraz więcej czasu spędzam z przyjaciółmi i Jordim. Można by pomyśleć, że będzie już tylko lepiej, jednak zawsze, gdy myśli się własnie w ten sposób dzieję się coś co całkiem zmienia nasze życie. Zmienia, ale w negatywny sposób.
__________

Wracałam zmęczona po treningu. W salonie zastałam Anto, która próbowała uśpić małego Thiago.
- Hej- powiedziałam cicho- Nie będę ci przeszkadzać pójdę nad basen
- Zjedz najpierw obiad - uśmiechnęła się- tam są Tello i Bartra
- Co oni tam robią ?!- cały mój plan odpoczynku legł w gruzach
- Nie wiem, ale wolałam cię uprzedzić, żebyś nie padła na zawał
- To idę zobaczyć co tam tworzą
- Hahaha robisz to na własne ryzyko

Szybko wyszłam za dom, gdzie znajdował się basen...myślałam, że padnę ze śmiechu...Oni nie mogą przebywać razem, zawsze wymyślą coś głupiego. Tym razem wzięło im się na wspólny taniec...o ile "tańcem" to można nazwać. Dziwne ruchy, powiązane z czymś co przypominało śpiew, były do piosenki "Vamos a la playa". Po chwili zauważyli, że się im przyglądam.
- Ooo ! An ! Chodź do nas ! - darł się Tello
- Baila ! Baila ! - dalej "śpiewał" Marc
- Nie, nie - powiedziałam przez śmiech - czemu akurat tu robicie taką "dziką imprezę"?!
- Mmm Tello no właśnie czemu akurat u Leo ?!
Po chwili i słyszałam trzask drzwi i ktoś mnie wołał
- Dobra głupki nieważne, idę ktoś mnie woła- odwróciłam się
- Ooo za te głupki masz przewalone !!- nie zdążyłam nawet zrobić kroku, bo wrzucili mnie do wody
- Dzięki - powiedziałam po wynurzeniu- to miłe z waszej strony...- szybko wyszłam z basenu i zaczęłam biec do drzwi, bo zaczęli mnie gonić
- No nareszcie ! Wołałem cię 10 min temu!- zaczął Leo- i co ty taka mokra ?!
- Pytaj tych dwóch debili...- palcem wskazałam na Tello i Bartrę, którzy właśnie robili niewinne minki
- Dobra mniejsza...mam dla ciebie niespodziankę związaną z jutrzejszym dniem- szeroko się uśmiechnął
- Jaką ?! I co jest jutro ?!
- Nie mów, że nie wiesz ?!- wytrzeszczył oczy - zaraz przyjdzie Alba to się dowiesz
- Jestem ! - wydarł się Jordi, który właśnie wbiegł do domu, przy okazji potknął się o nogę Marca i uderzył głową w szafkę- Ała...kurde...kto to tu postawił...jakim prawem to mnie atakuje...
- Uuuu, ale teraz będziesz kolorowy- powiedziałam śmiejąc się
- Ta śmieszne...ja się tu poświęcam i jeszcze takie coś na wejście- odparł smutno, a ja pomogłam mu wstać
- Czekajcie przyniosę lód- dodał Messi, po chwili wrócił i podał Albie woreczek z lodem- Kontynuując to co mówiłem...Ta no właśnie co ja mówiłem ?!
- Coś tam o lodzie...- odparł Cristian
- Super...a wcześniej ?!
- Jakaś tam niespodzianka dla mnie...i...czy ja się dowiem co jest jutro ?!Przecież jutro nie mam urodzin ani nic...- wszyscy spojrzeli na mnie jak na głupią- hahaha fakt jednak jutro mam urodziny - uderzyłam się ręką w czoło, jak ja mogłam zapomnieć o takim dniu
- Boże z kim ja żyje - powiedział Alba śmiejąc się, za co dostał ode mnie z łokcia w brzuch
- Dobra cicho ! Wszyscy rozejść się pakować ! Za godzinę widzimy się całą drużyną na lotnisku !
- Ale jak to ?! Przecież mamy treningi i mecze !?
- Spokojnie wszystko jest załatwione...
Po tym reszta udała się do swoich domów, a my do pokoi i zaczęliśmy się pakować.
Tak jak mówił Leo cała drużyna razem ze swoimi dziewczynami czekała na lotnisku...a ja dalej nie wiedziałam dokąd lecimy...pozostało mi tylko czekać...

****
Dolecieliśmy wieczorem. Gdy tylko wyszłam z samolotu nie mogłam uwierzyć w to, gdzie jestem..
- Ibiza ?!
- No, a co ty myślałaś, że będziemy świętować twoje urodziny w jakimś nudnym miejscu ?! - zdziwił się Leo
- No tak trochę...
- No wiesz co...zraniłaś mnie...
- Hahaha kocham cię Leo - dałam mu buziaka w policzek 
- O nie nie nie  ! - podszedł do nas Alba - ja się nie zgadzam ! To mnie kochasz ! 
- No tak ciebie

Udaliśmy się do hotelu, który był tylko dla nas. Jutro czeka mnie, jak to  określił Leoś "najlepsza noc w życiu"

****
Wcześnie się obudziłam. Jordi jeszcze spał, więc postanowiłam pójść na plaże  pobiegać.
Po jakiejś godzinie wróciłam do hotelu i od razu dopadły mnie dziewczyny.
- Gdzie byłaś ??- zapytała Shakira 
- Na plaży 
- Idziemy na zakupy ! Chodź !- pociągnęły mnie za sobą

Po kilku godzinach chodzenia po sklepach wróciłyśmy. Byłam strasznie zmęczona, a to jeszcze nie koniec...
Po godzinie 18 zaczęłam się szykować.
Wzięłam prysznic, ubrałam się w kupione dziś rzeczy i zrobiłam makijaż.
Wyszłam przed hotel, gdzie wszyscy już na mnie czekali i udaliśmy się do klubu.
***
Po godzinie 23 każdy był już lekko wstawiony. Jednak ja postanowiłam nie pić. Ogólnie wszyscy dobrze się bawili, jednak po jakimś czasie gdzieś z niknął mi Jordi. Myślałam, że w końcu przyjdzie, ale dalej go nie było. W końcu postanowiłam go poszukać.
- Widziałyście gdzieś Jordiego ?- zapytałam dziewczyn 
- Nie !- powiedziały równo - Może zapytaj chłopaków.- zaproponowała Anto
- Ej był tu Alba ?! 
- Nie, nie było go - odparł Leo, po chwili Xavi uderzył go w ramię i wskazał na coś palcem mina Messiego w tym momencie była bezcenna nie mogłam przestać się śmiać, Leo podszedł i mocno mnie przytulił
- Hahaha Leo, przes...- w tym momencie odwrócił mnie w stronę, gdzie Xavi mu coś pokazywał, a mnie zatkało tak jak go przed chwilą...
Nie myślałam, że w swoim życiu zobaczę jeszcze coś tak okropnego...do moich oczu napłynęły łzy, a ja sama czułam kłucie w sercu...ogromny ból nie do opisania...zobaczyłam tam własnie Jordiego, który całował się z jakąś obcą dziewczyną...
Jedyne czego w tym momencie chciałam to obudzić się z tego snu własnie obok Alby, który powie " spokojnie to tylko zły sen:" i mocno mnie przytuli...ale to nie był sen...chwila, w której wali się mój cały świat...wszystko co stworzyłam legło w gruzach...wystarczył jeden moment...
- Leo ja...ja muszę wyjść....- mówiłam przez łzy..wszyscy patrzyli na mnie w taki sposób, że czułam się jeszcze gorzej..
- Pójdę z tobą...
- Nie ! Zobaczymy się później u Ronaldinho...
- An...tylko nie rób głupstw...- mocno mnie przytulił
- Jasne...
***
Byłam już w samolocie...nie myślałam o niczym...nie wiedziałam co robię...nie byłam w stanie...zamknęłam oczy, chciałam zasnąć, jednak co chwila się budziłam...cały czas widziałam tylko ten jeden moment...
Napisałam do Dinho sms, że doleciałam...przechodziłam przez pasy...coś we mnie uderzyło...
Obudziłam się w nieznanym mi miejscu. Zobaczyłam  nad sobą Dinho i Alexisa
- Gdzie ja jestem ?- powiedziałam 
- Doktorze! - Dinho szybko wybiegł z sali, a ja znowu straciłam przytomność


- Czy ona będzie mogła chodzić?
- Po długiej i ciężkiej rehabilitacji na pewno, ale nie ma co liczyć na jakieś cuda...ma złamaną nogę w kilku miejscach i jest mocno poobijana...

*** 
Po tygodniu wyszłam ze szpitala...wszyscy mnie tam odwiedzali...na jakiś czas będę mieszkać razem z Dinho...znowu się dla mnie poświęca...pomaga mi jak tylko może, ale nie tylko on jest jeszcze Sanchez, który też spędza ze mną mnóstwo czasu...

*** 
miesiąc później :

Może sprawiałam wrażenie osoby szczęśliwej, ale w środku bardzo cierpiałam...ten ból stawał się coraz większy, a bolało jeszcze bardziej, gdy nie mogłam zagrać w piłkę...los odebrał mi kolejną ważną w życiu rzecz...

Po jakimś czasie dowiedziałam się, że Jordi związał się z tamtą dziewczyną i będzie miał z nią dziecko...to dobiło mnie jeszcze bardziej...nie mogłam wytrzymać tego, że to nie ja teraz z nim jestem, tylko ona, że to nie będzie nasze dziecko...
W końcu w moim sercu zagościł Alexis...jednak wiem, że nie pokocham go tak bardzo...
Po miesiącu przeprowadziliśmy się do Barcelony... 9 miesięcy później na świat przyszedł nasz syn - Sergi...
rehabilitacje pomogły i mogłam znowu grać, jednak nie chciałam, wszystko straciło sens. W środku mnie zbierał się coraz większy ból, cierpiałam coraz bardziej...bolało, gdy widziałam go szczęśliwego ze swoją żoną i córką...Alexis ciągle mi tłumaczył, że to nie warto, że teraz mam jego i naszego synka.
W końcu postanowiłam się pozbierać psychicznie i wszystko wracało od normy. Zaczęłam nowy rozdział w moim życiu. Na świat przyszło nasze córka- Ines.
I gdy wszystko miałoby się dobrze kończyć, znowu wszystko się zmieniło...
Było późno w nocy, gdy poczułam silny ból w klatce piersiowej...nie chciałam budzić Alexisa...po jakimś czasie zemdlałam, ale już się nie obudziłam...
*** 
Nie mogłem uwierzyć w to co się stało...wszystko zaczęło się układać i nagle Ana umiera...nie byłem w stanie nic zrobić...wszystkim zajął się Leo...po pogrzebie każdy z naszych przyjaciół oferował mi swoją pomoc...jednak pierwsze co to zabrałem dzieci i polecieliśmy do mojej rodziny...

_________________________________________________________________________________

Tak, a więc to już koniec :( Dziękuję wszystkim, którzy czytali i komentowali ten blog. Zapraszam Was też na mój nowy http://busco-la-felicidad.blogspot.com/ pierwszy rozdział pojawi się za tydzień :) Pozdrawiam ! :**


11 komentarzy:

  1. Boże, totalne zaskoczenie!
    Myślałam, że ona będzie z Albą i będą żyli długo i szczęśliwie.
    Zakończyło się smutno, ale i w pewnym sensie pięknie..
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś?!?!?! A było już tak pięknie :c Co za debil z Jordiego, myślałam, że jest inny :/

    OdpowiedzUsuń
  3. NOWOŚĆ: True Lies: Rozdział 7|VII http://true-lies-blogstory.blogspot.com/2013/07/rozdzia-7vii.html?spref=tw

    OdpowiedzUsuń
  4. Zatkało mnie. Nie spodziewałam się takiego zakończenia. Biedne dzieci, tak szybko straciły matke. A zachowania Jordiego nie skomentuje...

    OdpowiedzUsuń
  5. :'( płaczę :'(
    Zaskoczyłaś mnie z tym zakończeniem...
    A Jordi to zachował się jak ostatni dupek...
    Biedny Alexis :(
    Zapraszam do siebie : http://es-todo-sobre-el-amor.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. :( :( :(
    szkoda, że to tak się skończyło :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak to wszystko okrutnie się skończyło... Nie mogę uwierzyć! Zapowiadało się tak wspaniale! Wakacje spędzone na Ibizie, a później... To, co zrobił Jordi było po prostu okropne. Jak on mógł tak zranić An? Straszne.
    Szkoda, że to już koniec, jednak cieszę się, że zaczynasz nowego bloga :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na nowe rozdziały mam nadzieje, że zajrzysz i zostawisz komentarz :)
    http://moje-zycie-w-barcelonie.blogspot.com/
    http://milosc-i-fcb.blogspot.com/
    http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowe rozdziały mam nadzieje, że zajrzysz :)

      http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/
      http://moje-zycie-w-barcelonie.blogspot.com/
      http://milosc-i-fcb.blogspot.com/

      Usuń
  9. Smutno się skończyło... Ale im tragiczniej tym lepiej, też żyję takim przekonaniem :D
    http://kochajtofajne.blogspot.com/ kolejny u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na nowy rozdział: http://me-gusta-fcb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń